Seria "Dożywocie" zyskała sobie ogromną popularność zarówno wśród dzieci, jak i dorosłych. Zainteresowała również mnie, więc w końcu postanowiłam po nią sięgnąć. Czy było warto?
Fabuła pierwszego tomu opiera się na tym, że główny bohater - Konrad Romańczuk - dziedziczy dom. Okazuje się jednak, że mowa tu nie o zwykłym domku rodzinnym, a o gotyckiej willi. Żeby tego było mało, willa ma już swoich, bardzo specyficznych, mieszkańców... Żeby przybliżyć Wam nieco ich sylwetki oraz styl, w jakim utrzymane zostało "Dożywocie", wklejam tutaj opis z okładki:
Siła wyższa bez wątpienia jest kobietą, Pech bez wątpienia
mężczyzną, a Licho... licho je tam wie. Poza tym płeć uczulonego na własne
pierze anioła stróża z manią czystości to dla Konrada Romańczuka (głównej osoby
tego dramatu) bynajmniej nie największy problem. Z połączonych mocy
nadprzyrodzonego trio powstaje bowiem fatum z prawdziwego zdarzenia: klątwa
ciekawych czasów. Będzie ona odtąd sprawowała dożywotni nadzór nad każdym
krokiem Konrada, świeżo upieczonego spadkobiercy Lichotki, wiekowego domu z upiorną,
gotycką wieżyczką rodem z kiepskich filmów grozy, oraz całym dobrodziejstwem
inwentarza: nieszczęsną duszą panicza Szczęsnego, seryjnego samobójcy, poety,
mistrza całorocznej depresji i haftu krzyżykowego - sztuk 1. Mackami szefa
kuchni o chrupiącym imieniu, przybyłego wprost z głębin odwiecznego ZUA - sztuk
minimum 8. Utopcami zawsze nie w tej łazience co trzeba - sztuk 4.
Najprawdziwszą Zmorą w postaci charakternej kotki - sztuk 1 plus 4 kły i 18
pazurów w pakiecie. Wrednym różowym królikiem, niepozornym omenem straszliwej
zagłady - zbiór nieprzeliczalny. Tylko właściwie kto tu kogo dostał w spadku:
Konrad dożywotników czy dożywotnicy Konrada?
Musicie przyznać - brzmi cudownie! Już nie dziwię się wszystkim zachwytom nad tą serią. "Dożywocie" to książka lekka, niewymagająca, zabawna, ciepła i z humorem. Myślę, że to idealna lektura na odstresowanie się, na relaks z kubkiem dobrej herbaty w dłoni. Pomysł na fabułę był dość banalny i jednocześnie ciekawy. W końcu nikt nie wie, kto (lub co) mieszka w gotyckim zamku. Sama sceneria budzi wiele skojarzeń i jest idealnym punktem wyjścia do wykreowania mnóstwa ciekawych postaci oraz uwikłania je w sieć intryg. "Dożywocie" to również przykład książki łączącej pokolenia. Jestem przekonana, że bawić się przy niej mogą dosłownie wszyscy!
Oczywiście, wspomnieć należy o tym, że każdy z nas ma inne poczucie humoru i na pewno znajdą się tacy, którym styl Marty Kisiel po prostu nie będzie odpowiadał. Trudno tutaj konkretnie zdefiniować, dla jakich czytelników ta książka będzie odpowiednia. Myślę, że warto spróbować i przekonać się na własnej skórze. Do mnie ten typ humoru zdecydowanie trafił, dlatego książkę serdecznie polecam!
Jeśli czytaliście "Dożywocie", dajcie znać, czy Wy też jesteście #teamLicho! :)
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu:
Jeszcze nie miałam okazji sięgnąć po tę serię, ale uwielbiam okładki :)
OdpowiedzUsuńNie znam twórczości tej autorki, ale to dlatego, że to nie do końca moje klimaty czytelnicze.
OdpowiedzUsuńMi ta powieść bardzo się podobała! I myślę, że to humor, który wielu się spodoba, ale na pewno - jak mówisz - znajdą się i tacy, którzy uznają, że to nie dla nich. Mimo to będę tę powieść dalej polecać bliskim :)
OdpowiedzUsuń