niedziela, 2 grudnia 2018

"Imperium burz" Sarah J. Maas


Droga do tronu Terrasenu dopiero się rozpoczęła. I choć młoda królowa z każdym dniem coraz lepiej poznaje potęgę swojej magii, to wie, że nie wygra wojny z Erawanem w pojedynkę. Nadszedł czas szukania sojuszników. Kto odpowie na jej wezwanie? I jaką cenę będzie skłonna zapłacić za zwycięstwo z siłami ciemności?

Imperium burz to piąty tom bestsellerowej serii Szklany tron, która podbiła serca milionów czytelników na całym świecie.

Prawa do adaptacji „Szklanego tronu” wykupiło studio Mark Gordon Company (m.in. „Ray Donovan” i „Grey’s Anatomy”). Ekranizacją serialu zajmie się Mark Gordon Company. Autorką scenariusza ma być Kira Snyder, pilotażowy odcinek wyreżyseruje Anna Foerster.





Imperium burz weszło na polski rynek wydawniczy z przytupem. Nie wiem, czy jest choć jedna osoba, która zaczytywała się w serii Szklany tron i nie sięgnęła po zaskakująco udany piąty tom. Choć z drugiej strony być może zaskoczenia jako takiego nie ma, bo Sarah J. Maas już udowodniła, że staje się coraz lepszą pisarką. Więc co ma do zaoferowania w piątym tomie swojej bestsellerowej serii? 

O fabule i bohaterach nie chcę mówić, bo to nigdy nie jest łatwe w przypadku którejś z kolei części. Mogę powiedzieć tylko tyle, że rozmyślanie na tym, jak potoczyły się losy poszczególnych bohaterów, jest naprawdę wciągającym zajęciem i często łapię się na tym, że myślę sobie, "co by było gdyby". Fabułą można było pokierować na mnóstwo sposobów. Wcale nie twierdzę, że ten zaproponowany przez autorkę jest najlepszy, ale na pewno jest jednym z najciekawszych. Szklany tron to przede wszystkim świetna przygoda, przy której spędzicie mnóstwo czasu (inaczej się nie da, objętość tych książek zobowiązuje) i odczujecie naprawdę wiele skrajnych emocji: radość, smutek, żal, gniew, zażenowanie czy satysfakcję. A to przecież najważniejsze! 

Sarah J. Maas kończy każdą swoją książkę w bardzo chamski sposób. Tak, dokładnie, chamski... Opowieść za każdym razem kończy się tak nieprawdopodobnie, że trudno wytrzymać bez sięgnięcia po kolejny tom! Tak się nie robi! Jestem przekonana, że miłośnicy tej serii mocno odczują książkowego kaca, bo inaczej się po prostu nie da. 

Uniwersum, jakie zaserwowała nam autorka ciągle zaskakuje. Trudno jest wyczerpać poszczególne wątki, bo co rusz pojawiają się nowe, które są w jakiś sposób związane z poprzednimi. Tak właśnie z tomu na tom ta seria ciągle rośnie, a czytelnicy są coraz bardziej zaintrygowani. Czego chcieć więcej? 

Być może u niektórych czytelników nastąpi zmęczenie materiału i Imperium burz na początku Was nie porwie, ale apetyt rośnie w miarę czytania. Rzeczywiście, kilka pierwszych rozdziałów wypada dość mętnie na tle tego, co działo się wcześniej lub tego, co dopiero ma się wydarzyć. Jednak przebolejcie te kilkadziesiąt stron, bo naprawdę warto dowiedzieć się, co wydarzyło się później. Najciekawszy jest chyba wątek Manon, o którym nie mogę mówić otwarcie, żeby nie zepsuć Wam zabawy. Ale bohaterów znajdziecie tutaj mnóstwo, a każdy z nich ma coś innego do zaoferowania. Naprawdę miło było obserwować, jakie przemiany przechodzą, z czym się mierzą i czego pragną oraz jak te pragnienia zmieniają się wraz z upływem czasu. 

Uważam, że Imperium burz to kolejny świetny tom, jak zwykle zakończony w ten charakterystyczny sposób, który każe czytelnikom domyślać się, że powstanie kolejna część - zapewne jeszcze lepsza. Mam taką nadzieję i trzymam kciuki, żeby już do końca tej opowieści wysoki poziom został zachowany. :)


Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu:

2 komentarze:

  1. Aktualnie zaczytuję się w trzecim tomie Dworów <3 coś cudownego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam tę serię <3 Z niecierpliwością czekam na kolejny tom <3

    OdpowiedzUsuń