"Okrutna pieśń" robi od jakiegoś czasu furorę w internecie, dlatego jestem pewna, że będziecie nieco zdziwieni jeżeli powiem, że ta książka nie przypadła mi do gustu... Dlaczego?
Rozumiem fenomen "Okrutnej pieśni" pod tym względem, że autorka rzeczywiście uniknęła jakichkolwiek schematów. Moim zdaniem to dobrze i niedobrze. Schematy czasami są dobre, trzeba je tylko odpowiednio wykorzystać. Natomiast w tym przypadku widać gołym okiem, że Victoria Schwab chciała ich uniknąć aż rozpaczliwie, co dla mnie wygląda niewiarygodnie. Przez brak jakiegokolwiek wstępu do uniwersum, kompletnie nie mogłam wczuć się w tę historię. Daję duży minus za przedstawienie świata, ponieważ tak na dobrą sprawę go nie było. To się zdarza w fantastyce, a ja bardzo tego nie lubię, bo utrudnia mi to zrozumienie fabuły...
Główni bohaterowie, Kate oraz August, są dobrze wykreowani, ale na pewno nie wszyscy ich polubią. Oni również zostali przedstawieni w sposób jak najbardziej odległy od schematów. Kate próbuje udowodnić wszystkim, że jest silna i wytrwała, ale odniosłam wrażenie, że gdzieś w głębi duszy czuje się krucha i słaba. Natomiast August jest ciekawszą postacią, ponieważ jak na mężczyznę (i to w dodatku istotę nieludzką), ma bardzo subtelny charakter i unika zła jeżeli tylko może to zrobić. Jeżeli liczycie na to, że między Kate a Augustem coś zaiskrzy, możecie już porzucić nadzieje. "Okrutna pieśń" nie zawiera w sobie wątku miłosnego, co dodatkowo podkreśla jej klimat. No właśnie, a co z klimatem?
Choć autorka nie przedstawiła uniwersum w jasny i zrozumiały sposób, to nie można zaprzeczyć, iż mroczny klimat jest odczuwalny już od pierwszych stron. Mamy do czynienia z prawdziwymi potworami, z okrutnym światem, z nieludzkimi praktykami i ciągłym strachem. W końcu znajdujemy się w mieście mroku, a tam nikt nie może czuć się bezpiecznie...
Czytałam mnóstwo recenzji "Okrutnej pieśni", z czego prawie wszystkie były pozytywne. Najwięcej recenzentów pisze o oryginalnym pomyśle, jakim jest wpływ muzyki na innych ludzi. Ten motyw mnie nie zaskoczył, ponieważ był już niejednokrotnie wykorzystywany w przeróżnych tekstach kultury. Ale dla osób, które nie są aż tak wymagające, będzie to ciekawe urozmaicenie fabuły.
Jak widzicie, mam bardzo mieszane uczucia odnośnie "Okrutnej pieśni". Nie czuję się w pełni usatysfakcjonowana, ale też nie odczuwam dużego rozczarowania. Myślę, że po prostu ta książka nie jest dla mnie. A wszystkim ciekawym dobrze radzę, żeby sami sięgnęli po "Okrutną pieśń" i przekonali się, czy ta historia jest warta uwagi.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu:
O proszę. Rzeczywiście ja raczej spotykałam się z dobrymi ocenami tej ksiażki. Muszę ją przeczytać i samemu zdecydować. :)
OdpowiedzUsuńtym razem, nie mój gatunek.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałabym aby mieć własną opinie, bo mnie to rożne rzeczy ciekawią :D
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś uda mi się ją przeczytać. :D
OdpowiedzUsuńJools and her books