sobota, 17 czerwca 2017

Przedpremierowo: "To był maj" Anna Konstanty

Czterdziestoletnia Ewa nie może pogodzić się z tym, że jej córka wchodzi w dorosłe życie, a ona wkrótce będzie samotna. W dniu swoich czterdziestych urodzin poznaje mężczyznę, który zmienia jej życie o sto osiemdziesiąt stopni. Tymczasem jej córka, Marta, zaczyna poznawać smak miłości. Jak skończy się historia, która swój początek miała pewnego majowego poranka? 


Na pewno nie wybrałabym tej książki do recenzji, gdybym wiedziała, że jest to prawie erotyk. Wspominałam niejednokrotnie, że nie lubię takich książek, ale trudno... Stało się. Po pierwsze, chcę zwrócić uwagę na to, że napis na okładce jest mocno przesadzony i nieadekwatny do treści książki. Głosi on, że "To był maj" jest polską wersją "Pięćdziesięciu twarzy Greya". No bez przesady... "To był maj" to wcale nie taka zła książka (bo wiecie, Grey to dla mnie coś okropnego). Jeżeli w wersji finalnej ten napis będzie widniał na okładce to na pewno odstraszy wielu potencjalnych czytelników. Ale nie ja o tym decyduję. 

Prawdą jest, że nie lubię, kiedy w książce jest zbyt dużo seksu - zwłaszcza takiego wynaturzonego jak w niektórych erotykach. Jednak tutaj wszystko wygląda prawie normalnie. W sumie nie podobało mi się tylko to, że główna bohaterka trochę się pospieszyła... Chyba należałoby najpierw poznać mężczyznę, a dopiero później ciągnąć go do łóżka. Szczerze mówiąc, bardziej polubiłam jej córkę - Martę. Marta to osiemnastolatka, która jest po uszy zakochana w niedawno poznanym chłopaku. Ich miłość jest tutaj przedstawiona w bardzo subtelny, ale przyjemny sposób. Naprawdę wolałam czytać o losach Marty niż Ewy. Jednak przyznaję, że Ewa na początku irytowała mnie strasznie! Natomiast później byłam w stanie zrozumieć, dlaczego zachowywała się tak dziwnie. Kobieta, która praktycznie całe swoje życie nie czuła się kochana ani doceniana, w końcu ma okazję to wszystko zmienić. Kto by nie skorzystał na jej miejscu? 

Anna Konstanty ma lekkie pióro, bardzo przyjemnie czytało mi się tę książkę. Tak jak mówiłam, nie znajdziecie tutaj jakichś dziwnych zachowań, które mocno odbiegają od zdrowych relacji damsko - męskich. Tutaj wszystkie zachowania można w jakiś sposób usprawiedliwić. "To był maj" jest lekką lekturą dla kobiet, w której jest sporo intymnych sytuacji. Ale jest to po prostu kwestia gustu. W każdym razie, NIE MOŻNA porównywać tej książki do "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Po prostu nie... 

Polecam tę lekturę kobietom, które mają ochotę na chwilę relaksu z dobrą, niezobowiązującą książką. 


Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu:

3 komentarze:

  1. Oj mam takie same odczucia wobec książek typu "50 twarzy Grey'a". Chyba z tej książki także zrezygnuje, nawet jeśli to porównanie jest mocno przesadzone.

    OdpowiedzUsuń
  2. Za ksiązkę raczej się nie zabiorę :P Przede wszystkim jest to erotyk. A jakoś nie jestem przekonana do takich książek. W prawdzie piszesz, że ta książka podchodziła prawie pod normalną, jednak mimo to jakos mnie do siebie nie zachęca. Choć okładka nie jest zła, chyba pierwsza autorstwa Novae res która mi się podoba.
    Buziaki :*
    pomiedzy-wersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. To był maj, pachniała saska kępa, szalonym zielonym bzeeeeeem... I niech tak zostanie. Nie chcę niszczyć tego Rodowiczego dobrego wspomnienia książką, która wydaje mi się beznadziejna...

    OdpowiedzUsuń