Od wydarzeń, które znamy z trzeciego tomu, minęło już dziesięć lat. Wydawałoby się, że teraz wszystko będzie wyglądało idealnie. W końcu co można było jeszcze popsuć?! Niestety, życie Wiktorii to nie sielanka. Lucyfer ma depresję, Azazel wkrótce wyjdzie z więzienia, Beleth nadal szuka ifrita, a Wiktoria prowadzi anielski program Top Angel, którego uczestniczki są sporym wyzwaniem dla głównej bohaterki.
Choć poprzednie części czytałam z wypiekami na twarzy, przymykając, co prawda, oko na infantylnie poprowadzony wątek miłosny, tym razem się zawiodłam. Z jednej strony miło było wrócić do ulubionych bohaterów i sprawdzić, co znowu wymyślił Azazel. Jednak z drugiej strony nie da się ukryć, że książka, w mojej opinii, została przegadana. Przynajmniej przez połowę nic się nie działo za wyjątkiem scen wyrzutów, żalów i wspomnień.
Wydaje mi się, że ten tom powstał z sentymentu. Zarówno autorka, jak i czytelnicy, bardzo przywiązali się do bohaterów. Na tej samej zasadzie Sarah J. Maas napisała "Dwór szronu i blasku gwiazd". Absolutnie nie chcę krytykować Katarzyny Bereniki Miszczuk i tego nie robię. Mimo wszystko cieszę się, że powstał kolejny tom, dzięki któremu miłośnicy serii mogą znów zerknąć na życie pozagrobowe. :) Muszę jednak być szczera ze sobą i z Wami - ten tom po prostu mi się nie podoba. Wymęczyłam go na siłę i raz po raz zerkałam, ile stron jeszcze przede mną.
Opinie w sieci pokazują całkowicie odmienne zdanie od mojego. To znaczy, że jestem jedną z nielicznych, którym ten tom nie przypadł do gustu. Myślę, że to wystarczający argument dla Was, żebyście mimo wszystko sami spróbowali. Nie odradzam czytania tej książki, ponieważ nie jest w żaden sposób szkodliwa czy "zła". Jeśli lubicie ten świat, miło spędzicie przy niej czas. :)
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu:
Nie znam twórczości tej autorki, ale to dlatego, że to nie do końca moje klimaty czytelnicze.
OdpowiedzUsuń