Nowość na moim blogu!
Ze względu na pewne zmiany w moim życiu postanowiłam wzbogacić mojego bloga o nowy rodzaj postów. Tym razem mam dla Was recenzję spektaklu teatralnego, który, moim zdaniem, nie wypadł zbyt korzystnie. Dlaczego? Zapraszam do czytania.
"Rio" to spektakl, w którym spotkamy młode małżeństwo - Emilię Komarnicką - Klynstrę i Redbana Klynstra - Komarnickiego, który dodatkowo jest reżyserem. Akcja wygląda następująco: mężczyzna ze stoma tysiącami złotych przychodzi do banku z zamiarem założenia lokaty. Obsługująca go kobieta zapewnia, że bank, w którym pracuje, jest najlepszy na rynku i "z pewnością nie jest parabankiem, który za chwilę splajtuje". Jednak w tym momencie akcja nabiera tempa, a odbiorca nie może być już niczego pewien...
"Rio" miał być spektaklem walentynkowym - i tu jest pierwszy problem. Moje oko nie dostrzegło w nim absolutnie niczego miłosnego czy uroczego. Trudno nawet określić, o czym ten spektakl opowiada. Po kilkunastu minutach oglądania pomyślałam, że zapewne mowa o niespełnionych marzeniach, które siedzą w każdym z nas pod osłoną nudnej, niepotrzebnie zaśmiecającej umysł pracy. Ale po jakimś czasie okazało się, że cała moja teoria legła w gruzach, bo akcja toczy się w zupełnie innym kierunku. Zaczęło nawet wiać nudą... Dlaczego?
Reżyser zapewniał, że odbiorca będzie miał do przetrawienia sporo zwrotów akcji. Owszem, zwroty były! Ale ich nagromadzenie okazało się tak liczne, że zamiast intrygować, zaczęło męczyć...
"Rio" próbowało bronić się jeszcze kilkoma musicalowymi wstawkami, jednak nawet to muszę zakwalifikować do szufladki zatytułowanej "żenada". Umiejętności wokalne aktorów nie należą do wybitnych, a układy choreograficzne są po prostu dziecinne, zbyt proste i nudne.
Prawda wygląda nieciekawie... "Rio" jest zwyczajnie nudne! Nie jestem zwolenniczką doszukiwania się sensu w tworach, w których go po prostu nie ma. Nie będę więc robić z siebie "specjalisty za dychę" i od razu stwierdzę, że nie dostrzegam w tym spektaklu żadnych wartości. Być może reżyser miał dobry pomysł i chciał przedstawić go w oryginalny sposób, jednak zdecydowanie przesadził z formą zamiast skupić się bardziej na treści. W moich oczach spektakl ten wypadł bardzo miernie...
Oczywiście, nie jestem specjalistą w tym temacie. Jednak jestem dojrzałym widzem, który potrafi odróżnić dobry spektakl od kiepskiego, a ten zaliczam, niestety, do tej drugiej kategorii.
Ja nie mam czasu na takie spektakle. I w sumie dobrze, ponieważ czytam, że nie powalił Cię.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Lubię teatr, szkoda, że ten wypadł kiepsko. Ja ostatnio byłam na ,,Triathlon" i ubawiłam się niesamowicie :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRównież bardzo lubię spektakle i staram się oczywiście jak najczęściej na nich bywać. W sumie widać, że nie mam co żałować, że tego nie widziałam gdyż recenzje faktycznie ma nie za dobre. Niedługo będę znów w teatrze https://teatrszekspirowski.pl/ więc z pewnością wybiorę się na coś fajnego.
OdpowiedzUsuńChyba nie znam tego przedstawienia i jestem zdania, że jak tylko nadarzy się okazja to muszę je zobaczyć. Jeśli chodzi o mnie to ja jestem wielką fanką uczęszczania do teatru https://teatrkomedia.pl/ gdzie za każdym razem znajdę coś dla siebie w repertuarze.
OdpowiedzUsuń