Powieść otwiera scena cichego ślubu w jednym z londyńskich
kościołów. Bohaterami są młoda i piękna Valeria Brinton oraz szaleńczo w niej
zakochany Eustace Woodville. Przez kilka pierwszych dni nic nie mąci szczęścia
nowożeńców. Jednak wkrótce Valeria uświadamia sobie, że Eustace coś przed nią
ukrywa. Dzięki przypadkowemu, jak się wydaje, spotkaniu z teściową, która od
początku sprzeciwiała się ich małżeństwu, Valeria odkrywa, że jej mąż poślubił
ją pod fałszywym nazwiskiem. Eustace ze wszystkich sił usiłują ją odwieźć od
poznania prawdy, ale Valeria nie ustępuje…
Ci, którzy obserwują mojego bloga doskonale wiedzą, że uwielbiam twórczość Wilkiego Collinsa! Ten XIX-wieczny angielski pisarz podbił serca milionów czytelników, choć głównie kobiet, a przez jakiś czas był podobno jednym z najlepiej opłacanych wiktoriańskich beletrystów. Fakty mówią same za siebie - Collinsa trzeba znać! Jednak moja recenzja nie mogłaby zakończyć się na tym jednym zdaniu, dlatego zapraszam Was na kilka dodatkowych słów o książce, która niedawno ukazała się na polskim rynku wydawniczym za sprawą Wydawnictwa MG.
Dla tych osób, które o Collinsie jeszcze nie słyszały, powiem po raz kolejny, że ten pisarz posiadał niezwykły i rzadko spotykany talent kreowania bohaterów. W każdej książce Collinsa, którą do tej pory przeczytałam, na uwagę najbardziej zasługiwały postacie kobiece. Prawo i dama nie jest tu wyjątkiem, bowiem już z samego tytułu można wnioskować, że postać kobieca będzie tutaj najważniejsza. Valeria Brinton, główna bohaterka powieści, uważa, że zasługuje na prawdę i robi wszystko, aby się do niej dostać. Ale Valeria nie jest jedyną ciekawą postacią. Wilkie Collins zadbał o to, aby każdy czytelnik znalazł w jego powieściach coś dla siebie!
Dzięki uniwersalnym dziełom, takim jak Prawo i dama, możemy zauważyć, że choć między nami, a ludźmi XIX wieku istnieje wiele różnic, to jednak na pewnym poziomie jesteśmy tacy sami. Bez względu na to, czy żylibyśmy wtedy, czy teraz, emocje ciągle nam towarzyszą w codziennym życiu. Tak samo odczuwamy gniew, strach, radość, złość czy wzruszenie. Klasyka uwypukla te emocje w najpiękniejszy z możliwych sposobów. To właśnie dlatego tak bardzo namawiam Was do czytania tych ponadczasowych dzieł. :)
Dzięki uniwersalnym dziełom, takim jak Prawo i dama, możemy zauważyć, że choć między nami, a ludźmi XIX wieku istnieje wiele różnic, to jednak na pewnym poziomie jesteśmy tacy sami. Bez względu na to, czy żylibyśmy wtedy, czy teraz, emocje ciągle nam towarzyszą w codziennym życiu. Tak samo odczuwamy gniew, strach, radość, złość czy wzruszenie. Klasyka uwypukla te emocje w najpiękniejszy z możliwych sposobów. To właśnie dlatego tak bardzo namawiam Was do czytania tych ponadczasowych dzieł. :)
Choć książki Collinsa obfitują w plot twisty, skomplikowane relacje, trudne psychologiczne portrety bohaterów, to jednak, wbrew pozorom, akcja toczy się w dość wolnym tempie. Osoby przyzwyczajone do krwistych thrillerów i kryminałów, których akcja pędzi na łeb na szyję, być może poczują się znudzone tak skonstruowaną powieścią. Dlatego od razu zaznaczę, że powieści Collinsa są dla tych, którzy smakują literaturę, lubią powoli odkrywać kryjące się między stronami tajemnice i cieszyć się z ich stopniowego rozwiązywania. Warto czasami sięgnąć po taką klimatyczną powieść, dać się porwać wirowi emocji, namiętnościom i zagadkom. Jeżeli, tak jak ja, lubicie XIX-wieczne powieści, dajcie się namówić na twórczość Wilkiego Collinsa, bo naprawdę warto! :)
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu:
Nie przepadam za książkami gdzie akcja toczy się powoli.
OdpowiedzUsuń