Głównym bohaterem jest Robert, który dostaje się na opuszczony statek "Daphne" i odkrywa tajemniczą wyspę. W międzyczasie poznaje człowieka o dość specyficznym sposobie bycia, a czytelnik dowiaduje się, że Robert jest tajnym wysłannikiem mającym na celu przede wszystkim rozwiązanie zagadki związanej z obliczaniem długości geograficznej. Zagadnienia geograficzne spędzały ludziom sen z powiek od zarania dziejów. Przełomowy okazał się XV wiek, jednak jak wskazuje Umberto Eco, wiek ten nie przyniósł odpowiedzi na wszystkie zadawane wtedy pytania. Nauka ciągle się rozwijała, ale w swoim tempie. W Wyspie dnia poprzedniego autor opowiada o wieku XVII pod względem poszukiwania odpowiedzi na pytania związane z geografią.
Nie wiem, jak wygląda to u Was, ale ja zawsze fascynowałam się okresem wielkich wypraw geograficznych! Choć geografii samej w sobie nie lubię, to jednak odkrywanie nieznanych dotąd lądów, poznawanie kultur i religii świata jest dla mnie czymś niesamowitym. Nie mogę sobie wyobrazić, co musiało dziać się na świecie, kiedy udowodniono, że poza naszym lądem jest jeszcze wiele innych - tak bardzo różnorodnych pod każdym względem! Fascynacja poszukiwaniem czegoś nowego z tych ludzi żyjących w XV wieku w jakiś tajemniczy sposób przechodzi na mnie za każdym razem, kiedy o tym myślę. To jest coś naprawdę niesamowitego.
Wracając jednak do wątku powieści Umberto Eco, trudno jest mi ją ocenić. Wiem, że pisarz ten jest uznawany za jednego z najlepszych, a ja, szczerze mówiąc, nie potrafię wgryźć się w jego twórczość. Poniosłam klęskę przy konfrontacji z Imieniem róży, a teraz chyba ponownie poległam. Przede wszystkim Eco wtrącił do tej książki zbyt dużo filozoficznych przemyśleń, co sprawiło, że Wyspa dnia poprzedniego w którymś momencie przestała być powieścią, a przypominała bardziej coś w stylu traktatu filozoficznego. Filozofia sama w sobie jest bardzo trudną nauką, więc od razu mówię, że jeżeli od tej książki oczekujecie tylko dobrej zabawy i garści historii, możecie być zawiedzeni. Jest to literatura dla naprawdę wymagających czytelników i takich, którzy posiadają duży bagaż wiedzy. Teraz, będąc po lekturze tej książki, uważam, że ja takiego bagażu jeszcze nie posiadam, a do książki będę musiała wrócić za ładnych kilka lat.
Czytanie utrudniają również liczne opisy oraz bardzo powolna akcja. Być może nastąpiło tutaj zjawisko przerostu formy nad treścią, a może ja po prostu nie potrafię docenić kunsztu Umberto Eco... Pewnie jest to rzecz gustu, a o tym nie warto dyskutować. Jednak przyznaję, że naprawdę trudno czytało mi się tę książkę i musiałam często ją odkładać.
Wyspę dnia poprzedniego polecam przede wszystkim osobom, które czują, że będą w stanie przeczytać i zrozumieć tę książkę. Prawdą jest, że Umberto Eco to pisarz wyjątkowy i nietuzinkowy, ale jednocześnie wymagający i trudny. Jeżeli czujecie się na siłach, spróbujcie. :)
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu:
Nie jest to książka dla mnie. 😊
OdpowiedzUsuńNajpierw mam w planach "Imię róży" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Też mam najpierw w planach ,,Imię róży" :)
UsuńAfter I initially commented I clicked the -Notify me when new comments are added- checkbox and now each time a remark is added I get 4 emails with the same comment. Is there any way you can remove me from that service? Thanks! online casino gambling
OdpowiedzUsuń