piątek, 15 września 2017

"Dzieje Tristana i Izoldy"

Wiecznie na nowo przeżywany problem miłości, wiekuista, tryumfalna apoteoza jej samej, wraz z całym bezmiarem jej nędz, kłamstw, jej wzniosłości i upodlenia, czci i bezhonoru, z całym pijaństwem szczęścia i tragizmem niedoli, to linia, która od Tristana i Izoldy, poprzez strofy Villona i Molierowskiego Alcesta, niezapomniane sylwety Manon Lescaut i kawalera de Grieux, poprzez Stendhala i Balzaca, Musseta i Verlaine'a, aż do całego teatru i powieści przedostatniej doby, aż do piosenki ulicznej Paryża, snuje się nieprzerwanie przez najświetniejsze karty literatury francuskiej i stanowi jej swoisty, nieprzeparty urok. Można powiedzieć, iż dusza nowo tworzącej się rasy w samym zaraniu młodości napiła się czarodziejskiego trunku z pucharu Tristana i Izoldy i że ów napój miłosny, mocny jak życie i mocniejszy nad śmierć, na wieki już krąży w jej żyłach.


Historia Tristana i Izoldy od lat zachwyca wszystkich czytelników swoją tajemniczością, obecnością magii i baśniowym klimatem. Ale mimo tej pięknej otoczki, sama treść jest bardzo wartościowa. Nie jest to zwykła miłosna opowieść, lecz historia o moralnych dylematach, życiowych wyborach oraz o bezlitosnym losie, który rządzi ludzkimi duszami bez skrupułów. 

"Dzieje Tristana i Izoldy" to obowiązkowa lektura szkolna nieciesząca się popularnością. Moim zdaniem uczniowie są zbyt młodzi na taką lekturę, ponieważ przeważnie widzą w niej tylko bezsensowną, ślepą miłość i nie potrafią wyczytać prawdziwego sensu, morału. W związku z tym, że większość zapewne zna mit o nieszczęśliwie zakochanych, przedstawię Wam spojrzenie na tę historię z mojej perspektywy. 

Autor w niesamowity sposób wykorzystał elementy ze świata baśni. Smoki, miłosne napoje, wieczna miłość... Trzeba przyznać, że jest to książka posiadająca wspaniały, wyjątkowy klimat, który jest inspiracją dla współczesnych twórców. Polecam również zobaczyć film z 2006 roku, który w pełni oddaje klimat powieści. Jednak uważajcie - historia przedstawiona w filmie mocno odbiega od książkowej wersji! W tym przypadku książka stała się raczej inspiracją - nie można stwierdzić, że mamy do czynienia z adaptacją filmową. 

Bardzo się cieszę, że to wydanie jest przekładem Tadeusza "Boya" Żeleńskiego. Dla tych, którzy nie wiedzą lub nie pamiętają: Tadeusz "Boy" Żeleński jest autorem Plotki o "Weselu", z której to większość uczniów szkół ponadgimnazjalnych zaczerpnęło podstawowe informacje o dramacie Wyspiańskiego. Plotka o "Weselu" jest dowodem na to, że Żeleński był świetnym obserwatorem, wnikliwym człowiekiem i inteligentnym mężczyzną. Zajmował się tłumaczeniem literatury francuskiej. :)

Szczerze przyznam, że jeszcze nigdy nie widziałam tak pięknego wydania "Dziejów Tristana i Izoldy" jak to, które proponuje wydawnictwo MG. Zachęcam wszystkich do przeczytania lub odświeżenia sobie historii, która chwyta czytelnika za serce i nie daje o sobie zapomnieć. Niech to wspaniałe wydanie będzie dla Was zachętą do zgłębiania tajemnic świata przedstawionego w "Dziejach Tristana i Izoldy". Polecam!

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu: 


5 komentarzy:

  1. Piękne wydanie. Ja tę historię kocha, pochłonęłam ją ponownie w jeden wieczór. Warto poznać losy Tristana i Izoldy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tadeusz Boy-Żeleński jest świetnym tłumaczem, ale w jakimś opracowaniu (nie pamiętam tytułu) czytałam, że też ma swoje za uszami. Podobno zdarzało mu się tworzyć takie przekłady (lub ich fragmenty),które nie do końca oddawały zamysł autora tekstu, a wpisywały się w to, co chciał przekazać sam Boy-Żeleński (co on wyczytał z utworu).
    A "Dzieje Tristana i Izoldy" pamiętam jeszcze z gimnazjum i myślę, że dobrze by było, gdybym przeczytała je po raz kolejny. Może jako dzieciak nie byłam aż tak krytyczna i nieczuła na walory tej książki jak to potrafią niektórzy uczniowie, ale na pewno wiele mi umknęło. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, nie wiedziałam o tym. Będę musiała sobie poczytać coś więcej o Żeleńskim. :)

      Usuń
  3. W czasach szkolnych strasznie męczyłam się z tą publikacją, dlatego nie mam ochoty ponownie się z nią mierzyć.

    OdpowiedzUsuń