Losy oficera marynarki, Edmunda Dantesa, to główny wątek tej wielowątkowe powieści Dumasa. Edmund planuje ślub ze swoją ukochaną - Mercedes. Ale tuż przed swoją śmiercią dowódca Edmunda poprosił go, aby dostarczył do Paryża pewne dokumenty, które podczas rejsu zostały zabrane z Elby, gdzie uwięziony był Napoleon. Od tego momentu życie Edmunda to jedno wielkie pasmo przygód - niekoniecznie przyjemnych.
Gdybym miała w kilku słowach opisać "Hrabiego Monte Christo" z pewnością powiedziałabym: zemsta, sprawiedliwość, honor. To właśnie w tej tematyce porusza się tym razem Aleksander Dumas - jeden z najwybitniejszych pisarzy wszech czasów, którego powieści są popularne do dnia dzisiejszego. Bardzo cenię tę powieść głównie ze względu na przesłanie, które zostało tutaj zawarte. Mówi ono o tym, że ręka sprawiedliwości dosięgnie każdego człowieka - dobrego wynagrodzi, a złego ukarze. Musicie przyznać, że taka nauka jest bardzo wartościowa, bowiem ludzie często zapominają o tym, że nie wolno żyć wedle zasady: "Hulaj dusza! Piekła nie ma". To tak nie działa...
Edmund po wyjściu z więzienia staje się hrabią Monte Christo, który ma już plan zemsty na tych, którzy go zawiedli - i zasłużyli na zemstę. W tym miejscu zaczyna się tworzyć niesamowity klimat, powieść staje się delikatną wersją powieści grozy, a czytelnik zaczyna mieć gęsią skórkę. Znajdziecie tu mnóstwo tajemnic, zwrotów akcji, intryg oraz zasadzek. Można powiedzieć, że "Hrabia Monte Christo" to taki dziewiętnastowieczny kryminał zahaczający o powieść historyczną.
Na plus zasługuje narracja. W książce wypowiada się narrator trzecioosobowy, a nie główny bohater. Bardzo mi się to podoba, bo naprawdę mam już dość czytania książek, w których narracja pierwszoosobowa wypada koszmarnie... Czasami autorzy nie panują nad tym, aby przedstawiane przez nich wydarzenia były wiarygodnie. W tej książce, na szczęście, czytelnik nie ma takiego problemu.
Na uwagę zasługuje przepiękna oprawa graficzna. Uwierzcie mi, że żadne zdjęcie nie odda uroku tych okładek... Cieszą oko każdego dnia dumnie zdobiąc moją półkę. Takie książki to prawdziwe skarby! :)
Na uwagę zasługuje przepiękna oprawa graficzna. Uwierzcie mi, że żadne zdjęcie nie odda uroku tych okładek... Cieszą oko każdego dnia dumnie zdobiąc moją półkę. Takie książki to prawdziwe skarby! :)
Czy warto przeczytać "Hrabiego Monte Christo"? Oczywiście! Jest to klasyka najwyższych lotów, która zachwyci Was wieloma elementami składającymi się na wyśmienitą powieść. Moim zdaniem nie jest to książka dla każdego, ponieważ nie każdy lubi klasykę czy bardzo obszerne powieści, w których każdy szczegół jest istotny. Ale przecież można spróbować. Gwarantuję, że odczujecie całą gamę różnych emocji, a przedstawiona opowieść zostanie z Wami na długo. Polecam! :)
Za egzemplarze dziękuję wydawnictwu:
Klasyka, której jeszcze nie cztałam i się przyznaję. Na razie czekają na mnie obowiązkowe lektury.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, polecam-goodbook.blogspot.com
W obecnych czasach czytelnik stawia na prostą, treściwą fabułę i najlepiej, aby miała jak najmniej stron. Całe szczęście, że nie dotknęła mnie ta zaraza i z miłą chęcią sięgam po obszerne klasyki, które zagłębiają się w każdy szczegół, gdyż takie lektury są najbardziej wartościowe.
OdpowiedzUsuńJak na razie tylko oglądałam film, ale planuje w końcu sięgnąć po książkę.
OdpowiedzUsuńKlasyka nie jest dla każdego i ja chyba do niej jeszcze nie dorosłam. Sama historia bardzo mnie interesuje, ale wiem, że nie dam sobie rady z jej przeczytaniem :(
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba trochę odczekać. Może kiedyś! :)
UsuńJeszcze nie tknięta, choć w planach na spokojniejszy okres ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!