Istnieje powiedzenie "światem rządzi pieniądz". Oznacza ono smutną diagnozę społeczeństwa owładniętego pokusą ciągłego bogacenia się, wypierając jednocześnie takie wartości jak zdrowie, rodzina czy szczęście. Niestety, dopóki istnieją pieniądze, dopóty ludzie będą się mierzyć z licznymi problemami niemal w każdej sferze życia. Jedną z nich jest branża wydawnicza, szczególnie bliska sercom czytelników. I choć bardzo chcielibyśmy, aby środowisko czytelnicze było inne, może nieco zdystansowane od reszty świata, wszyscy doskonale wiemy, że wcale tak nie jest.
"Biblioróznorodość. Manifest wydawców niezależych" wskazuje na niechlubne miejsca współczesnego rynku książki. Susan Hawthorne, autorka manifestu, sama jest współzałożycielką i dyrektorką niezależnego wydawnictwa feministycznego, a więc dostajemy do rąk wypowiedź osoby doświadczonej i kompetentnej. Zacznijmy jednak od początku...
Termin zawarty w tytule publikacji odnośni się do pojęcia "bioróżnorodności", które jest w powszechnym użyciu. Susan Hawthorne posłużyła się tym hasłem jako pewnego rodzaju kalką i zastosowała go do rynku wydawniczego. Jak twierdzi autorka, biblioróżnorodność to "złożony, samowystarczalny system opowiadania historii, pisania, publikowania i innych rodzajów produkowania przekazów ustnych, czyli oratury, oraz literatury." Im bardziej skomplikowany system, tym lepiej, bowiem wówczas kwitnie w nim życie kulturowe, mające zbawienny wpływ na jego uczestników.
Manifest Susan Hawthorne jest nie tylko wyrazem frustracji wynikającej z wieloletnich obserwacji branży książkowej, lecz także wezwaniem czytelników do samokształcenia w tym zakresie. Wybory konsumentów, świadomość pewnych mechanizmów czy zjawisk współczesnej kultury to elementy niezwykle potrzebne w budowaniu dobrego "ekosystemu czytelniczego". Swoją tezę Hawthorne obszernie argumentuje, powołując się na liczne wydarzenia, problemy czy zjawiska. Niektóre z nich powstały na zupełnie innym gruncie, lecz ich echo pobrzmiewa daleko od pierwotnego kontekstu, wpływając bezpośrednio na rynek książki. W manifeście znajdziecie zatem solidną dawkę wiedzy, konkretne stanowisko, żywą polemikę i głośne wezwanie, aby nie ulegać ślepo wpływom rynku. "Biblioróżnorodność" to intrygujący tytuł, z którym każdy książkoholik powinien być obeznany. Serdecznie polecam.
Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz