Gdy jesteś singielką, pytają, kiedy w końcu sobie kogoś znajdziesz. Gdy jesteś w związku, padają pytania o ślub, a po ślubie przecież od razu muszą pojawić się dzieci! Znasz inny scenariusz? Nie ma mowy! Z tymi irytującymi pytaniami muszą sobie radzić bohaterki najnowszej książki Nataszy Sochy. Maja marzy o założeniu rodziny, ale, niestety, na horyzoncie brak odpowiedniego kandydata na męża. Z kolei Patrycja celebruje każdy moment swojego życia i ani myśli o marnowaniu czasu na niepotrzebne jej związki. Te dwie kobiety, mające skrajnie różne światopoglądy, spotkają się, a będzie to wyjątkowy moment, który zweryfikuje wszystkie ich plany i marzenia.
Choć opis książki sugeruje, że mowa będzie przede wszystkim o Mai i Patrycji, nie należy temu wierzyć. Bohaterki biorą udział w ambitnym przedsięwzięciu. Ich firmy odnawiają upadający hotel w Kołobrzegu. Ta inicjatywa wymaga współpracy całej licznej ekipy. Wspólne cele i codzienne trudy zbliżają do siebie ludzi, którzy zaczynają otwierać się przed sobą nawzajem, a z tego miejsca wystarczy zaledwie krok do płomiennego romansu albo... do przewartościowania swojego życia. Wraz z rozwojem fabuły czytelnik poznaje coraz więcej bohaterów, a każdy z nich ma do opowiedzenia swoją historię - szczerze mówiąc, niekiedy nawet ciekawszą niż Maja czy Patrycja. Natomiast to, co łączy wszystkich bohaterów i spaja całą książkę to problem stereotypizacji, z którą tak naprawdę każdy z nas walczy na co dzień. Na przykładzie bohaterów książki "Kiedy ślub?" widać gołym okiem, że pewne przekonania nie są ostateczne, a nawet my sami możemy się mylić, co do naszych potrzeb i pragnień. Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono...
Zgodnie z tym, co widnieje na okładce, można tu mówić o słodko - gorzkiej opowieści o marzeniach - swoich i cudzych. Mamy do czynienia z powieścią obyczajową, więc czytelników spragnionych mocnych wrażeń odsyłam do innych gatunków. Tutaj nie znajdziecie dramatów, a jedynie prozę życia, w tym przypadku pouczającą, przynajmniej dla niektórych. Mój zarzut dotyczy jednak języka, jakim książka została napisana. Odniosłam wrażenie, że jest on zbyt uproszczony. Jestem tym czytelnikiem, który w literaturze szuka tajemnicy, niedopowiedzeń albo przynajmniej dobrego warsztatu pod względem języka. Tutaj tego nie znalazłam. Jednak jeśli nie jesteście wrażliwi na kwestie lingwistyczne, a po obyczajówki sięgacie dla relaksu, a nie po to, by się czepiać tak jak ja teraz, możecie spokojnie sięgnąć po "Kiedy ślub?", a po lekturze zadać sobie kilka ważnych pytań, które znajdziecie w środku...
Za egzemplarz promocyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu:
Czekam na premierę tej książki.
OdpowiedzUsuń