poniedziałek, 14 sierpnia 2017

"Tajemnica wyspy Flatey"

 Islandzka wiosna. Zapach morza, krzyk ptaków, foki, ryby, przenikliwy wiatr. Wśród burzliwych wód zatoki Brei∂afjör∂ur, wśród skał i tysięcy małych wysepek znajduje się Flatey. Na wyspie Flatey wieki temu wybudowano maleńką osadę. Odniesiesz wrażenie, że czas tu zwolnił biegu. Z dala od zgiełku wielkiej cywilizacji mieszkańcy żyją tu w spokoju, w ciszy, bez pośpiechu i w zgodzie z rytmem natury. Małomiasteczkowej sielanki osady nic nie zakłóca. Aż do chwili znalezienia zwłok na morskim wybrzeżu.

Już wkrótce Kjartan, którego zadaniem jest wyjaśnienie tej śmierci, uświadamia sobie, że nie ma do czynienia z ofiarą wypadku



"Tajemnica wyspy Flatey" może być kłopotliwa dla czytelników głównie ze względu na skomplikowane nazwy wysp albo chociażby imiona i nazwiska bohaterów. Autor książki jest Islandczykiem i właśnie na Islandii toczy się akcja tego kryminału - choć lepiej nazwać tę książkę powieścią detektywistyczną, bowiem nie mamy tu do czynienia z typowym kryminałem, a ze stopniowym odkrywaniem zagadek, zgłębianiu historii i poszukiwaniu sprawcy.

Na uwagę zasługuje klimat, jaki panuje w książce. Bohaterowie znajdują się na niewielkiej wyspie, gdzie ludzie żyją w specyficzny sposób. Ich życie kręci się wokół tradycji, dlatego tak ważne jest, aby przyjezdna osoba szybko się odnalazła w nowym środowisku. Mieszkańcy tego miejsca zachowują się dziwnie - każdy ukrywa jakiś sekret. Mnóstwo tajemnic, niewyjaśnionych zagadek przeszłości i niedopowiedzeń sprawiają, że czytelnik czuje się zaintrygowany.

Akcja tej książki płynie wolno, autor nie spieszy się z odkrywaniem kolejnych tajemnic, pozwala czytelnikowi na zastanowienie się. Moim zdaniem to tempo jest trochę zbyt wolne, ja jednak preferuję kryminały tętniące życiem i akcją. Tutaj mi tego zabrakło. Szczerze mówiąc, ten islandzki klimat nie pasuje do polskiego czytelnika... My jednak mamy inne preferencje. Zabrakło mi tu emocji, akcji oraz bardziej wyrazistych bohaterów. Na plus zdecydowanie wychodzą wszelkie powiązania z historią - wikingowie, średniowieczne manuskrypty itp.

"Tajemnicę wyspy Flatey" polecam tym osobom, które mają ochotę na oryginalną historię będącą odskocznią od klasycznych kryminałów.

Za egzemplarz dziękuję:

5 komentarzy:

  1. Chyba bym się do niej nie przekonała :/ Ale może dam jej szansę? :) Pozdrawiam, Daria z https://www.youtube.com/watch?v=YJxASiOziX8

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, jak już czytałam twoją recenzję miałam kłopot z tymi skomplikowanymi nazwami, a wymieniłaś tylko jedną taką nazwę :P nie czytałam książki, zatem nie mam zdania, ale też lubię jak akcja się szybko rozwija, a nie powolutku. No chyba, że pod koniec nagle przyspiesza, wtedy jestem w stanie znieść wolny bieg na początku.
    zaczytanamona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ten tytuł zapisany już na liście do kupna.
    Wydaje się być świetna!

    OdpowiedzUsuń
  4. a mi podobała się ta "powolność", klimat wysepki i nawiązania do wikingów :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń