Męski świat, który zapragnie poznać.
Wróg, którego pokocha.
Rok 1895. Lea, młoda kobieta z prowincji, poślubia Józefa,
statecznego aptekarza, i przenosi się do Warszawy. Swojego męża ledwie zna.
Wydaje się, że nie pasują do siebie, ale Lea ufa, że postępując zgodnie z
naukami swej ciotki, stworzy szczęśliwą rodzinę. Wkrótce przekonuje się, że
wyniesione z domu umiejętności nie są przydatne, a jej znajomość leczniczych
ziół to zdaniem Józefa przesądy. Na jej drodze pojawią się różne przeciwności i
ludzie, którzy wykorzystają jej naiwność i poczucie zagubienia. Wiele musi się
wydarzyć, aby poznała siebie i przekonała się, na czym naprawdę jej zależy, i
zawalczyła o swoje miejsce w męskim świecie, jakim w owych czasach jest apteka.
Niebezpieczna okazuje się również przeszłość, dawne sekrety męża, które Lea za
wszelką cenę chce poznać…
„Piołun na zapomnienie” to historia mocno osadzona w
realiach epoki, afera z fałszerzami jest zainspirowana autentycznymi
wydarzeniami. Również inne opisywane wydarzenia i miejsca miały swoje
odpowiedniki w rzeczywistości tamtego okresu.
Dzięki magicznemu woreczkowi od wydawnictwa Zysk i S-ka, w którym znajdował się piołun, miałam okazję na własnej skórze przekonać się, ile goryczy zawiera w sobie to zioło... Teraz nie dziwię się, dlaczego w rodzinie głównej bohaterki stosowano piołun na zapomnienie o przykrych wydarzeniach. Piołun jest tak gorzki, że można naprawdę zapomnieć o wszystkim. Ciekawy sposób na radzenie sobie z przeciwnościami losu, prawda? :)
Od samego początku czułam przez skórę, że "Piołun na zapomnienie" będzie dobrą książką - i miałam rację. Młoda kobieta pochodząca z prowincji wychodzi za mąż za właściciela apteki. Oczywiście, jak to często bywało, małżeństwo zostało zawarte z rozsądku, a nie z miłości. Początkowo Lea czuła się bardzo zagubiona i ciągle ignorowana przez mężczyzn, którzy traktowali ją gorzej ze względu na płeć. Przecież kobieta na niczym się nie zna i w ogóle nie powinna wtrącać się w sprawy finansowe czy zawodowe. Jednak Lea posiadała dość dużą wiedzę na temat ziołolecznictwa i pragnęła pracować tak, jak jej mąż.
Mamy okazję zaobserwować wspaniałą przemianę głównej bohaterki, która zamienia brak pewności siebie na wiarę w osiągnięcie sukcesu. Lea od samego początku nie była typową XIX-wieczną kobietą. Była odważna i ambitna, choć przy tym bardzo powściągliwa i wycofana. Jednak kiedy tylko nadarzyła się okazja na wykorzystanie swoich możliwości, Lea od razu tę szansę wyczuła.
Spodziewałam się, że "Piołun na zapomnienie" będzie dynamiczną historią. Okazuje się, że Anna Trojanowska postawiła jednak na bardzo powolną akcję. Momentami było to dla mnie denerwujące, bo nie da się ukryć, że w książce jest wiele wydarzeń, które nie wnoszą niczego nowego do fabuły. Ale przy tym wszystkim autorka ma świetny styl pisania, co sprawia, że "Piołunem na zapomnienie" można się delektować. Odnoszę wrażenie, że ta powieść jest przeznaczona właśnie dla tych czytelników, którzy lubią smakować każdą kolejną stronę i wcale nie spieszą się w odrywaniu wszystkich tajemnic przedstawianej historii.
Czytanie "Piołunu na zapomnienie" mogę porównać do pewnego rodzaju sinusoidy - najpierw czytelnik odnosi wrażenie, że nic się dzieje, a może nawet zaczyna powiewać nudą, a za chwilę na horyzoncie pojawia się tajemnica, którą natychmiast pragnie odkryć. Taka koncepcja może wydawać się irytująca, ale w rzeczywistości to naprawdę zajmuje i wciąga czytelnika.
Podsumowując, jeżeli szukacie dobrej powieści utrzymanej we wspaniałym klimacie XIX-wiecznej Warszawy, z subtelnymi akcentami historycznymi oraz wyrazistymi bohaterami, serdecznie polecam Wam "Piołun na zapomnienie". Zawiera w sobie wątki detektywistyczne, romantyczne i historyczne, co czyni ją naprawdę wyjątkową powieścią. Serdecznie polecam. :)
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Brzmi naprawdę zachęcająco, z czego bardzo się cieszę, bo książka czeka już u mnie na swoją kolej.:)
OdpowiedzUsuńSuper! Jestem ciekawa czy przypadnie Ci do gustu. :)
Usuń