Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze. Skończyła
trzydzieści lat, jest filologiem klasycznym, ale pracuje w księgowości,
oszczędzając każdego pensa. Nosi niezniszczalny bezrękawnik, ma stały
harmonogram posiłków i niechętnie rozmawia z kolegami z pracy. Uwielbia zakupy
w Tesco i swoją jedyną roślinę doniczkową.
Eleanor doskonale wie, jak przetrwać, ale nie wie, jak żyć.
Nie brakuje jej niczego, z wyjątkiem… wszystkiego. Ludzie na ogół mają ją za
wariatkę. Są jednak wyjątki – ci, którzy chcą jej pokazać, że życie może być
lepsze, nie tylko „znośne”.
Tylko spójrzcie na tę okładkę! Jest tak bardzo zwykła, a jednak ma w sobie to "coś". Uwielbiam takie oprawy, dlatego od razu zwróciłam uwagę na tę książkę. Jak zapewne wiecie, od jakiegoś czasu opowieść o Eleanor Oliphant robi furorę w internecie. Powiem Wam dziś czy faktycznie warto zapoznać się z tą historią. Zapraszam! :)
Przeczytałam w swoim życiu już naprawdę mnóstwo książek, poznałam multum różnych bohaterów... Jednak żaden z nich nie był taki jak Eleanor. Z łatwością przyszło mi utożsamienie się z tą postacią. Eleanor niby jest najzwyklejszą kobietą, która wzorowo pracuje, nie ma dzieci, nie sprawia nikomu żadnych problemów. Na pierwszy rzut oka jest to tak przeciętna osoba, że nawet nikt nie zauważyłby jej zniknięcia. Szara myszka, skromna, cicha i niekonfliktowa. Jednak w którymś momencie jej życie zaczyna się zmieniać na gorsze. Czy Eleanor udźwignie ciężar wspomnień i poradzi sobie z własnym życiem?
Wydawnictwo Harper Collins w swojej ofercie ma książki, które prawie zawsze mi się podobają. Nie mogło być inaczej również tym razem. Powieść Gail Honeyman jest po prostu świetna! Nie myślcie, że jest to najzwyklejsza obyczajówka o nudnej księgowej, która nie radzi sobie z uczuciami. "Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze" to powieść, przy której dobrze się poczujecie. Autorka z pewnością musi być przesympatyczną osobą, skoro wykreowała tak ciepłą bohaterkę. Nie da się jej nie lubić! Być może niektórych będzie irytowała swoim zachowaniem, ale tylko chwilowo. Obserwowanie tego jak Eleanor odkrywa prawdziwe uczucia i jak próbuje funkcjonować w normalnych relacjach z innymi ludźmi, to coś pięknego. Niejednokrotnie uśmiechałam się pod nosem myśląc, że ta kobieta mogłaby być moją przyjaciółką. Jednocześnie bardzo współczułam jej tego, co przeszła w dzieciństwie. Ale tego musicie dowiedzieć się już sami. :)
Podsumowując, zachęcam wszystkie szare myszki, ale też kobiety przebojowe, do sięgnięcia po powieść o Eleanor Oliphant. "Dziwni" ludzie to z natury przesympatyczne osoby, które nie rozumieją, dlaczego są nielubiane. Dzięki tej książce outsiderzy zrozumieją siebie i otaczających ich ludzi. Polecam! :)
Za egzemplarz dziękują wydawnictwu:
Być może kiedyś, w przyszłosci przeczytam tą ksiązkę. Póki co nie przekonuję mnie - albo jestem za stara, albo za młoda, albo z innej niż Ty i ta autorka planety.
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com/
Haha! Pięknie nas podsumowałaś xD No ale prawda jest taka, że ta książka jest bardzo specyficzna :D
UsuńWow, nie spodziewałam się, że ta książka będzie taka... miła :)
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę! Pożyczysz trochę czasu?
Zaczytanego!
Bardzo chętnie. Ja mam teraz wolne do października :D
UsuńMnie ta oprawa graficzna raczej odpycha :D
OdpowiedzUsuńRaczej byłabym zirytowana główną bohaterką całą książkę, bo takie typy mnie zawsze irytują :D
No właśnie dlatego podkreśliłam, że nie każdemu spodoba się ta postać :D Co kto lubi! :)
UsuńCzytałam i powoli zabieram się za jej recenzję, ale już teraz mogę powiedzieć, że ta książka była CUDOWNA ;) Aż ciężko uwierzyć, że jest to debiut autorki ;)
OdpowiedzUsuńPaulina z naksiazki.blogspot.com
Prawda. Ale zauważyłam, że debiuty są coraz lepsze i warto dawać szansę nowym autorom. :)
Usuń