piątek, 22 listopada 2024

Listy Stanisława Lema i Ursuli K. Le Guin! (1972 - 1984) | recenzja

 


    Lektura listów to zawsze fascynujące zajęcie. Któż bowiem zaprzeczy temu, że prywatna korespondencja to rzecz wyjątkowo intymna? Moim zdaniem niewiele różni się od pamiętników czy dzienników - wszystkie wymienione formy nie są przeznaczone do publikacji, dotyczą albo jednej tylko osoby albo bardzo wąskiego grona. Dlatego są tacy czytelnicy, którym przeglądanie listów przychodzi z pewną trudnością, ponieważ czują się oni jak niechciani podglądacze, intruzi. W pełni rozumiem to uczucie i sama czasem go doświadczam, lecz w przypadku listów Lema i Le Guin aż trudno się powstrzymać przed zajrzeniem do kolejnego tekstu. A co ciekawego czeka nas w środku prezentowanego wyżej wydania?

    Listy Stanisława Lema i Ursuli K. Le Guin przyciągają do siebie wielu czytelników z bardzo prostego powodu - mamy tu do czynienia ze zderzeniem dwóch niezwykłych osobowości, mających wiele do zaoferowania. Wszelkie dyskusje między dwiema wybitnymi jednostkami zawsze są niezwykle intrygujące i nie inaczej jest w tym przypadku. Lem i Le Guin nie korespondują przecież o tym, co zjedli na kolację czy o prognozach pogody na najbliższe dni. Dwoje pisarzy zajmujących się tym samym gatunkiem literackim miało naprawdę wiele tematów do poruszenia, przy czym nierzadko kwestie, które omawiali, były dyskusyjne, sporne. Wymiana myśli Lema i Le Guin zapewnia czytelnikowi nie tylko solidną dawkę wiedzy, lecz także daje przestrzeń do własnych przemyśleń, pozwala zająć stanowisko w wielu niejasnych sprawach. 

    W korespondencji dwojga pisarzy uderzająca jest niezwykła erudycja, którą oboje mogli się pochwalić. Choć lektura listów może być chwilami niełatwa, jest to jednak gra warta świeczki. Wiadomo, że tego typu utwory można czytać wyrywkowo, jednak w tym przypadku nie ma takiej potrzeby, ponieważ listy Lema i Le Guin są na tyle frapujące, że czyta się je ciurkiem, jeden po drugim, jak kolejne rozdziały dobrej powieści. 
    
    Na uwagę zasługuje również fakt, że książka została pięknie wydana, opatrzona wstępem, przypisami, nawet ozdobiona rysunkami. Wydawnictwo dołożyło wszelkich starań, aby zachęcić nas do sięgnięcia po tę nietuzinkową lekturę, choć, w moim przekonaniu, treść broni się sama. Książkę serdecznie polecam - nawet, jeśli utwory Lema i Le Guin są jeszcze przed Wami. Nie musicie znać ich twórczości, aby zebrane w tym tomie listy pochłonęły Was bez reszty.


Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem:




sobota, 16 listopada 2024

"Trzy tragedie i karnawał" Sławomir Mrożek | recenzja

 


    Jeżeli Sławomira Mrożka kojarzycie wyłącznie z "Tangiem" (swoją drogą - rewelacyjnym dramatem!), zdecydowanie czas to zmienić. Mam nadzieję, że zachęci Was do tego najnowsze wydanie dramatów tego pisarza, które zawdzięczamy oficynie literackiej Noir sur Blanc. A jest to publikacja wyjątkowa. Składają się na nią aż cztery utwory Mrożka, manuskrypt "Karnawału" oraz przedmowa Antoniego Libery. Już sam wstęp opracowany przez autora mojej ukochanej "Madame" jest kuszącą zachętą do wejścia w teatralny świat Mrożka - świat zwykle nieprzyjemny, choć jego cienie kryją się za warstwą śmiechu.

    Jak twierdzi Libera, a ja przyznaję mu stuprocentową rację, twórczość Mrożka jest niezwykle charakterystyczna i wręcz hipnotyzująca. Poszczególne fragmenty dramatów mogą być, przynajmniej na początku, zupełnie niezrozumiałe dla czytelnika. Dopiero całościowe spojrzenie na dany utwór nieco przybliża nam myśl dramatu i skutkuje refleksją nad kondycją świata i człowieka w ogóle. Utwory Mrożka niezmiennie zachwycają mnie trafnością spostrzeżeń, oryginalnością przekazu i wręcz upiorną aktualnością. Chciałoby się tutaj wyrazić nadzieję, że któregoś dnia uznamy te utwory za przestarzałe, niepasujące do bieżących realiów. Jednak mimo upływu lat, to się nie dzieje... Tym bardziej więc świadczy to o niezwykłym talencie autora, który dokonał społecznej diagnozy z taką precyzją.

    Mistrzostwo Mrożka, moim zdaniem, jest bezdyskusyjne. Próba recenzji zebranych w tym nowym wydaniu dramatów nie ma sensu, bowiem zarówno "Ambasador", "Krawiec" jak i "Kontrakt" i "Karnawał" to utwory pod wieloma względami intrygujące i niesamowite. Posiadają one pewne wspólne punkty, jednak zachęcam do tego, żebyście wyznaczyli je samodzielnie, dzięki czemu zrozumiecie ten świat dużo lepiej. Nie warto tutaj sięgać po gotowce czy wybierać drogi na skróty.

    Zawarty w tomie manuskrypt jest gratką dla dociekliwych, ponieważ pozwala on prześledzić proces twórczy autora. Jak na dłoni dostrzegamy wszelkie poprawki i możemy na bieżąco zadawać sobie pytania, dlaczego autor zmienił dane słowo na inne, na ile te zmiany faktycznie wpłynęły na tekst (oczywiście, w naszym odczuciu) i czy tym samym zmieniła się jego recepcja. Jak widzicie, "Trzy tragedie i karnawał" oferują czytelnikom naprawdę wiele! Warto tu jeszcze wspomnieć, by podsycić apetyt na lekturę, że publikacja jest naprawdę solidnie i pięknie wydana. Twarda oprawa z obwolutą, wysokiej jakości papier, wygodna do czytania czcionka, manuskrypt wyróżniony kolorystycznie - to wszystko sprawia, że książka naprawdę cieszy oko, natomiast jej wnętrze zaspokaja potrzeby duszy. Z całego serca polecam.



Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem:




środa, 6 listopada 2024

"Szara dama i inne opowiadania" Elizabeth Gaskell [ze słownikiem] | recenzja

 



    Od jak dawna zastanawiasz się nad czytaniem w języku angielskim? Przyznaj się! Na własnym przykładzie wiem, jak trudno jest zacząć i z iloma problemami trzeba się mierzyć w trakcie lektury. Na ratunek przychodzi nam Wydawnictwo [ze słownikiem], które specjalizuje się w wydawaniu znanych utworów w obcych językach - nie tylko w angielskim. W ofercie wydawnictwa znajdują się również publikacje przeznaczone do nauki takich języków jak niemiecki, hiszpański czy francuski. Dla każdego języka przeznaczona jest inna szata graficzna, aby nie doszło do pomyłki. Dziś przyjrzymy się jednemu z wydań angielskich.

    W przeciwieństwie do wielu innych książek przeznaczonych do nauki języka obcego, Wydawnictwo [ze słownikiem] zrezygnowało z drukowania dwóch wersji językowych danego utworu. Nie chodzi bowiem o to, żeby czytelnik oszukiwał sam siebie i uciekał wzrokiem do rodzimego języka. Należy go zmusić, by obcował z językiem angielskim, co będzie może bardziej wymagające, lecz jednocześnie dużo korzystniejsze! Naukę ułatwi Wam podręczny słowniczek zawierający trudniejsze zwroty, wyrażenia i poszczególne wyrazy. Są one wypisane na marginesach każdej strony! Znajdziecie je również na samym końcu, by po lekturze utrwalić świeżo nabytą wiedzę. To bardzo wygodna opcja! :)

    Czytanie w języku angielskim na pewno będzie przyjemniejsze, jeśli sięgnięcie właśnie po Elizabeth Gaskell i jej opowiadania. Przede wszystkim krótkie formy prozatorskie to świetna propozycja dla osób uczących się języka obcego. Opowiadanie jest znacznie krótsze niż powieść, dlatego bardziej motywuje nas do pracy, bo szybciej widzimy metę i osiągamy cel drobnymi kroczkami. W niniejszym wydaniu znajduje się aż osiem opowiadań, a więc osiem kamieni milowych, wyznaczających nam poszczególne etapy do zaliczenia. I trzeba tutaj powiedzieć jasno, że opowiadania Gaskell to czysta przyjemność! Ta XIX - wieczna pisarka potrafiła zgromadzić niemal wszystkie najmocniejsze elementy literatury gotyckiej i wykorzystać je we własnych utworach. Czy przeżyliście kiedyś dreszczyk strachu podczas nauki angielskiego? Jeśli nie, to właśnie jest ku temu okazja. :)

    Doskonałe opowiadania w przystępnej formie to klucz do sukcesu w szlifowaniu języka obcego. Moim zdaniem taka publikacja powinna się znaleźć w biblioteczce każdego, kto chciałby podjąć trud samokształcenia, a teksty Elizabeth Gaskell zdecydowanie do tego zachęcają. Zachęcam i ja. :)


Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem:


poniedziałek, 4 listopada 2024

"Niezwyciężony" Stanisław Lem | recenzja

 


    Pustynna planeta Regis III kryje w sobie wielką zagadkę. Pochłonęła życie licznej załogi "Kondora", potężnego statku kosmicznego. Cała ekipa, w skład której wchodzili wybitni naukowcy specjaliści, zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach, nie wysyłając wcześniej żadnego sygnału SOS. "Niezwyciężony", bliźniaczy krążownik "Kondora", ląduje na Regis III przede wszystkim po to, by wyjaśnić losy zaginionych badaczy i kontynuować ich przedsięwzięcie. Czy uda im się rozwiązać mroczną zagadkę? Jakie sekrety ukrywa Regis III?

    Stanisław Lem to pisarz światowej klasy. Utwory jego autorstwa są nie tylko świetnie napisane i wciągające, lecz także szczegółowo przemyślane i prognostyczne. Twórczość Lema jest ceniona głównie ze względu na niezwykłą trafność, z jaką autor przewidywał nadchodzący kształt świata. Niepokojące jest to, że wiele z jego przemyśleń znalazło swoje miejsce już teraz. "Niezwyciężony" porusza między innymi problem dylematów stojących przed człowiekiem w związku z rozwojem nowoczesnych technologii. Jest to zagadnienie niezwykle aktualne, choć sama powieść została wydana w 1963 roku! Fakt ten najlepiej świadczy o niezwykłej wyobraźni autora, która nie została jednakże całkowicie odcięta od rzeczywistości. W przeciwnym wypadku mówilibyśmy tutaj o fantastyce, natomiast "Niezwyciężony" to zdecydowanie powieść science fiction - a żeby uściślić, dodam tutaj, że wpisuje się w podgatunek hard science fiction, wyróżniający się między innymi mnogością opisów rozmaitych technologii, kładący nacisk na treści dotyczące nauki.

    Wierzcie mi lub nie: naprawdę nie czytam utworów tego gatunku, tymczasem "Niezwyciężonego" pochłonęłam w ciągu dwóch dni, nie mogąc się oderwać. Fabuła okazała się dla mnie bardziej intrygująca niż trudna (ze względu na wiele naukowych terminów, których zwyczajnie nie rozumiem). Jednak te nieco zagmatwane treści zostały przedstawione w sposób umożliwiający zrozumienie całości. Ujmująca jest również plastyczność obrazowania przestrzeni. Czytając "Niezwyciężonego" towarzyszyło mi poczucie, jakbym to ja spacerowała po ciemnych kraterach i piaskowych labiryntach. Nie opuszczało mnie także wrażenie niepokoju, trzymające w napięciu do ostatniej strony powieści. Emocje bohaterów z łatwością przechodzą na czytelnika, dzięki czemu szybko można osiągnąć pogłębioną lekturę tekstu, ponieważ w którymś momencie zadajemy sobie dokładnie te same pytania, co Rohan czy Horpach. Próbujemy stanąć na ich miejscu i wówczas widzimy, jak trudne stoją przed nimi decyzje...

    Na koniec muszę wspomnieć o wyjątkowym wydaniu "Niezwyciężonego", które pozwala jeszcze silniej poczuć nastrojowość powieści. Wznowienie, o którym mowa, posiada ilustracje zaczerpnięte z gry "The Invincible" z 2023 roku. Niestety, nie miałam okazji w nią zagrać, ale zapewniam, że zawarte w książce kadry naprawdę robią duże wrażenie i świetnie się sprawdzają, uzupełniając tekst. Książka została wydana w twardej oprawie z dość dużą czcionką, dzięki czemu lektura pod każdym względem jest czystą przyjemnością. Z całego serca polecam każdemu - zwłaszcza tym, którzy po Lema jeszcze nie sięgnęli. Okazja jest naprawdę wyborna. :)


Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem:



sobota, 2 listopada 2024

"Wielki Gatsby" F. Scott Fitzgerald [ze słownikiem] | recenzja



    Kim jest Gatsby? Cóż... Zapewne każdy, kto go zna, odpowie na to pytanie nieco inaczej. Trzeba jednak przyznać, że w szalonych latach 20. XX wieku w USA trzeba było wiedzieć, gdzie bywać i z kim, by móc rozwinąć skrzydła. A czy ktoś robił to legalnie... Czy to miało w ogóle znaczenie? Czym jest ludzkie życie wobec prawdziwej miłości i do czego człowiek jest w stanie się posunąć, by zdobyć to, czego najgoręcej pragnie? "Wielki Gatsby" podejmuje próbę odpowiedzi na te i wiele innych pytań, które nurtują również współczesnego człowieka. Być może dlatego, jeszcze dziś, tak wielu czytelników z zapałem wraca do tej wyjątkowej i ponadczasowej opowieści o nieszczęśliwym człowieku sukcesu. Paradoks? Kto wie.

    Wydanie, które Wam dziś prezentuję i polecam, zostało przeznaczone do nauki języka angielskiego. Poziom opublikowanego tekstu został określony jako B1/B2. Jeśli jednak macie wątpliwości, czy jesteście w stanie zrozumieć tekst tego stopnia trudności, nie martwcie się! Wydawnictwo zadbało o każdy szczegół i zapewniło podręczny słowniczek, który znajdziecie zarówno bezpośrednio przy tekście, jak i na samym końcu - po to, by móc szybko powtórzyć sobie to, czego nauczyliście się w trakcie lektury. Wiadomo, że przetłumaczony tekst jest zawsze interpretacją, dlatego wydawnictwo postanowiło z tej możliwości zrezygnować. Dzięki temu czytelnik ma pełną swobodę i dowolność w czytaniu, bowiem to od niego zależy, którą stronę wybierze i w jaki sposób odczyta dany fragment. Nauka angielskiego przestaje być schematyczna. Zamiast tego zdecydowanie bardziej angażuje czytelnika, od którego wymaga się nie tylko mechanicznego tłumaczenia, lecz także realnego rozumienia tekstu, a przecież to jest clue czytania książek - bez względu na język utworu! Można powiedzieć, że mamy dwie pieczenie na jednym ogniu. :)

    Książka została wydana bardzo estetycznie, z dbałością o każdy szczegół. Moim zdaniem jest to wersja 2w1, bo mamy jednocześnie świetną powieść oraz podręcznik do nauki języka angielskiego. Podwójny zysk przy zerowej stracie, czyli najbardziej opłacalna opcja. :) Wielu miłośników powieści Fitzgeralda postanawia kupić oryginalną wersję językową, a więc tę w języku angielskim, by móc delektować się słowem niezmienionym przez ingerencję tłumacza. Jeśli planujecie taki krok, serdecznie polecam wydanie [ze słownikiem].


YouTube: https://www.youtube.com/watch?v=soN4lJ-MBn4


Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem:





czwartek, 31 października 2024

"Morderstwo w Orient Expressie" Agatha Christie [ze słownikiem] | recenzja

 


    Ani "Morderstwa w Orient Expressie" ani sylwetki Agathy Christie nikomu przedstawiać nie trzeba - tak mi się przynajmniej wydaje. Mowa tutaj bowiem o królowej powieści detektywistycznej, która szybko i skutecznie zawładnęła sercami milionów czytelników na całym świecie. I choć autorka nie żyje już prawie pół wieku, jej książki nie słabną na popularności, co tylko świadczy o tym, jak intrygujące zagadki są w nich zawarte. 

    Prezentowane tu wydanie jest niezwykłe. Służy przede wszystkim nauce języka angielskiego. Oczywiście, proces przyswajania obcego języka jest w tym przypadku dużo przyjemniejszy ze względu na wciągającą treść utworu. Jednak znajdziecie tutaj również wiele innych pomocnych rozwiązań, które umilą i ułatwią Wam naukę. Przede wszystkim każda strona powieści posiada wytłuszczone wyrazy. Nie zostały one wybrane przypadkowo. Każde podkreślone słowo wyróżnia się trudnością na tle pozostałych. Wydawcy zadbali więc o to, aby nie utrudniać czytelnikowi nauki. Sami przewidzieli możliwe trudności, wychwycili je oraz przetłumaczyli na marginesie utworu. Oznacza to tyle, że wszystkie potrzebne rzeczy macie dosłownie pod ręką, nie potrzebujecie dodatkowego słownika! Wygodnie, prawda? Dołóżmy do tego jeszcze informację, że wszystkie wypisane z tekstu wyrazy znajdują się również na samym końcu, w dodatkowym słowniczku, który będzie Wam służył jako szybka powtórka, kiedy już uporacie się z całym tekstem. Dzięki temu rozwiązaniu nie będziecie zmuszeni do ponownego kartkowania całej książki, wystarczy zajrzeć na jej koniec. :)

    "Murder on the Orient Express" jest dedykowane dla osób pragnących czytać w języku angielskim na poziomie A2/B1. Ważną informacją jest również to, że w książce nie znajdziecie fragmentów przetłumaczonych na język polski (za wyjątkiem wybranych, trudniejszych wyrazów). Jak twierdzą wydawcy, decyzja była powodowana chęcią pozostawienia odbiorcy pola do własnej interpretacji tekstu. Być może dla czytelnika jest to mniej wygodna opcja - tak mogłoby się wydawać. Ja natomiast twierdzę inaczej. Nie mając koła ratunkowego w postaci tekstu w rodzimym języku, zmuszeni jesteśmy obcować z językiem angielskim, dzięki czemu nasza uwaga musi pozostać na wysokim poziomie, a cały czas spędzony nad lekturą jest czasem oswajającym nas z obcym językiem, a więc czasem realnej nauki. Moim zdaniem to świetna opcja.

    Książkę polecam przede wszystkim osobom, które planują zacząć czytać w języku angielskim. Niniejsze wydanie z pewnością pomoże Wam zrealizować to przedsięwzięcie, łącząc przyjemne z pożytecznym. Gorąco zachęcam do lektury. :)


Wpis powstał we współpracy z wydawnictwem:




poniedziałek, 21 października 2024

PRZEDPREMIEROWO: "Dobra koleżanka" Freida McFadden | recenzja

 

PREMIERA: 23.10.2024



    Wyobraźmy sobie typową korporację, w której pracuje całe mnóstwo ludzi. Każdy kolejny dzień jest podobny do poprzedniego, a jedynym przełamaniem rutyny jest rywalizacja. Jednak trudno zwyciężyć w starciu z Natalie, mistrzynią w swoim fachu. Kobieta sukcesu, bo zdecydowanie można ją tak nazwać, jest niezwykle atrakcyjna, utalentowana i bystra. Są jednak osoby, które mogą powiedzieć o niej coś jeszcze. Coś, co zdecydowanie zaburzyłoby jej perfekcyjny wizerunek... Kłopoty Natalie zaczynają się w dniu, gdy jej koleżanka nie pojawia się w pracy. Początek jest więc prozaiczny, lecz ta jedna drobnostka staje się pretekstem do gry na śmierć i życie.

    Dobrze radzę nie czytać tej książki, kiedy jesteście sami w domu! Tajemnicze telefony, dziwne sytuacje, niejasności i niedopowiedzenia - to wszystko przyczynia się do budowania niesamowitego klimatu tego świetnego dreszczowca. Jedną z najmocniejszych stron "Dobrej koleżanki" są wyraziste postaci, zwłaszcza kobiece. Myślę, że długo nie zapomnicie o tym, kim jest Dawn Schiff. Paradoksalnie, Natalie znajduje się w jej cieniu. Mimo tego że czytelnik znacznie więcej czasu spędza z Natalie, to właśnie Dawn przykuwa uwagę i nie pozwala odciągnąć od siebie myśli. Oprócz nich bliżej poznajemy jeszcze Caleba oraz Setha, jednak ich główną funkcją jest wspomaganie biegu akcji, dlatego nie zagłębiamy się w ich psychikę tak mocno, jak ma to miejsce w przypadku Natalie i Dawn.

    "Dobra koleżanka" to świetna propozycja dla miłośników thrillerów, choć podkreślmy, że książkowy wyjadacz pochłonie tę historię w jedno dłuższe popołudnie. Akcja nie należy do najbardziej zagmatwanych, jednak nie o to tutaj chodzi. Powieść McFadden ma przede wszystkim wywołać w nas uczucie niepokoju, graniczącego ze strachem, i myślę, że to się w pełni udało. Przynajmniej ja czułam się niekomfortowo siedząc sama w pustym pokoju i poznając historię tych dwóch osobliwych kobiet. Piętrzące się pytania, sekrety sprzed lat oraz niewygodne oskarżenia są w tej opowieści niezwykle ważne i niesamowicie wciągające.

    Jeśli szukacie dobrego thrillera z ciekawymi bohaterami, dobrze trafiliście. "Dobra koleżanka" Freidy McFadden zapewni Wam co najmniej kilka godzin przyspieszonego bicia serca. Kto wie? Może nawet zafunduje gęsią skórkę. Dla mnie lektura tej thrillerowej nowości była czystą przyjemnością, dlatego polecam ją i Waszej uwadze. :)


Za egzemplarz promocyjny serdecznie dziękuję wydawnictwu: